- День за днем
- 25 Серпня, 2017
- 0
Пам’ять
Переді мною короткі, однак болючі до сліз, спогади польського скульптора Станіслава Кулона, якого дитиною вивезли з нині неіснуючого хутора Собеско біля села Сільце Підгаєцького району Тернопільської області на Урал. Його спогади перегукуються з розповідями багатьох вивезених з України у різні часи. За те пекло, яке Країна Рад створювала в Україні, не лише в Україні, звичайно ж, вона досі не відповіла на жодному Нюрнберзькому процесі. Може тому, отримуючи енергію від ненависті та людиноненависництва, ця ненаситна імперія продовжує дичіти та бажати нової крові.
,,Dziesiąty luty będziem pamiętali”
4.15 rano. Sobota, pamiętnego 10 lutego 1940 roku. Przerażone postacie w środku izby, w nocnej bieli koszul: ojciec, matka, małe dzieci. Za oknem gęby sowieckich sołdatów i Żyda, który im posłużył za przewodnika. „Otwieraj!”. Ograbieni i wyrzuceni z domu w biel lutowego śniegu. Przewodnik trzyma coś w łapach. To chyba część grabieży –
nagroda od enkawudzistów za pomoc. Popychani przez sołdatów, ładowani na sanie. Gdzieś dalej przed nimi cały szereg sań i krzyże, krzyże.
„Załadunek” na stacji Podhajce. Bydlęce wagony, strażnicy z bagnetami, uderzenia kolbami karabinów. Maleńkie dzieci na rękach matek. We wnętrzu bydlęcego wagonu groza i niepewność, co z nami będzie. Bardzo dużo małych dzieci. One nie dojadą do celu tej upiornej podróży. Słabych wyrzucano po drodze z wagonów. Nie tylko martwych, także tych jeszcze żywych. Brutalnie i bezwzględnie…”